czasy się zmieniają.
20 lat temu ogromne wrażenie zrobił na mnie film „requiem dla snu” Aronofsky’ego. najbardziej przeżyłem wątek stoczenia się dziewczyny, Marion.
będąc na głodzie, żeby dostać działkę, musiała obciągnąć obleśnemu Murzynowi, a potem jeszcze odstawić przedstawienie ass-to-ass dla jakichś randomowych yuppies. i czuła się taka upodlona.
właśnie oglądam to po latach… i patrzę na różnice w funkcjonowaniu świata.
dzisiaj Marion zamiast chcieć założyć sklep z modą za kasę z dystrybucji od swojego chłopaka już dawno miałaby konto na onlyfans, więc kasy na dragi by jej nie zabrakło. a obciągniecie Murzynowi – toż to żadna hańba, raczej nobilitacja, że ją zechciał. zwłaszcza, że na filmie on się chwali rozmiarami swojego pytonga.
tylko jej chłopak skończyłby pewnie tak samo: sprzedawałby działki na ulicy, dostał zakażenia i skończył z amputowaną ręką – los takich chłopaczków chyba nie uległ zmianie. jeśli już, to on po prostu z Marion nigdy by nie był, bo by nawet na niego nie spojrzała (na filmie nie jest nawet od niej wyższy)
jestem ciekaw, co o tym filmie myślicie wy, ludzie młodsi ode mnie o 20 lat, którzy oglądacie go być może dzisiaj po raz pierwszy…?
#film #narkotykizawszespoko